Z lekkim poślizgiem (względem planowanego publikowania artykułów w każdy weekend) przyjrzymy się dzisiaj temu, czym tak na prawdę jest arkusz zleceń. Z pewnością wielu z Was zastanawia się, jakie informacje niesie ze sobą tzw. głębia rynku (depth of market – DOM). Jak możemy je wykorzystać w codziennym handlu? Zadanie to, podobnie jak w przypadku czytania taśmy, do prosty nie należy. Co więcej, wymaga od nas zdecydowanie większej ilości czasu i praktyki niż miało to miejsce w przypadku wspomnianej wcześniej taśmy. Wszystkich tych, którzy nie czytali jeszcze poprzedniego artykułu, zapraszam pod TEN adres. Nie taki jednak arkusz straszny jak go malują. Dziś postaram się w jak najprostszy sposób, wytłumaczyć Wam podstawowe aspekty, niezbędne do zaprzyjaźnienia się tym narzędziem. Zanim jednak rozbierzemy drabinę (z angielskiego ladder, to potoczna nazwa na arkusz zleceń) na czynniki pierwsze, postarajmy się znaleźć odpowiedź na jedno, jednak niezwykle kluczowe pytanie:
Czym spowodowany jest ruch ceny?
Prawdopodobnie większość z Was odpowie na to pytanie stwierdzeniem, że cena rośnie gdy jest więcej kupujących niż sprzedających. Spada natomiast gdy te proporcje są odwrotne. Co bardziej rozgarnięci zdecydują się oprzeć swoje spojrzenie na ten czynnik o prawo popytu i podaży. W moim odczuciu, obydwie odpowiedzi nie są do końca prawidłowe, a w szczególności pierwsza z nich. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Aby transakcja miała miejsce muszą uczestniczyć w niej dwie strony: sprzedający i kupujący. Jeżeli mielibyśmy dwóch kupujących i żadnego sprzedającego, to zawarcie transakcji nie byłoby możliwe. Ruch ceny w jakąkolwiek ze stron w takim wypadku, również nie byłby możliwy. Dlatego też, liczba kupujących i sprzedających (w kontekście zawartych transakcji, lub też ilości przehandlowanych kontraktów) jest ZAWSZE taka sama. Zrozumienie tej kwestii jest w moim odczuciu kluczowe do tego, aby poprawnie korzystać z dobrodziejstw jakimi obdarza nas arkusz zleceń.
Prawo popytu i podaży
Kwestia prawa popytu i podaży – w przypadku kontraktów terminowych nie mamy do czynienia z wspomnianym wyżej prawem w czystej postaci. Dlaczego? Głównie ze względu na fakt, że w myśl wspomnianej teorii większy popyt prowadzi do wzrostu ceny. Wzrost podaży natomiast doprowadza do jej spadku (w dużym uproszczeniu). W przypadku kontraktów terminowych nie mamy jednak do czynienia z popytem i podażą w formie, o jakiej mowa jest w powyższej teorii. W moim odczuciu bowiem, rozpatrując kontrakty terminowe pod kątem popytu i podaży, musi zdać sobie sprawę z kilku czynników. Po pierwsze: istnieje zarówno podaż asków (oczekujące zlecenie sprzedaży) jak i podaż bidów (oczekujące zlecenia kupa). Po drugie, podobnie jak w przypadku podaży, mamy również do czynienia z popytem na aski i popytem na bidy. Co za tym idzie, zwiększając przykładowo podaż bidów, przy jednoczesnym spadku popytu na nie, możemy doprowadzić do wzrostu ceny. To niejako przeczy głównym założeniom wspomnianej teorii.
Jest to oczywiście tylko i wyłącznie moje spojrzenie na ten czynnik. Mi osobiście patrzenie na rynek w ten sposób, pomogło w lepszym zrozumieniu i opanowaniu umiejętności korzystania z arkusza zleceń. Pamiętać również należy o tym, że w przypadku kontraktów terminowych nie mamy do czynienia z podażą, charakterystyczną dla rynku akcji. Kontrakty terminowe tworzone są w momencie ich zawarcia, a odwrócenie pierwotnej pozycji powoduje ich destrukcję. Jak widzimy, nie mamy tutaj zatem styczności z ograniczonym zasobem handlowanego aktywa. Inaczej jest oczywiście w przypadku wspomnianych akcji. Tam podaż ograniczona jest w pierwszej kolejności ilością wyemitowanych akcji, jak również tzw. free floatem. Dlatego też, w obrocie akcyjnym prawo popytu i podaży jak najbardziej znajduje zastosowanie.
Wniosek
Jeżeli zatem obydwie odpowiedzi są błędne, co zatem powoduje zmianę ceny danego instrumentu? Bardziej agresywni kupujący niż sprzedający (lub odwrotnie)? Przez agresję rozumiem tutaj oczywiście większą ilość zleceń typu buy/sell market. Prawdopodobnie jest to odpowiedź najbliższa stanu faktycznego, jednak w moim odczuciu, wciąż nie oddaje ona w stu procentach prawdy. Będąc całkowicie szczerym powiem, że sam nie znam idealnej odpowiedzi na to pytanie. Dlatego w tym miejscu warto pochylić się nad jeszcze jednym istotnym pytaniem, które może mieć nawet większy wpływ na poprawne zrozumienie tego, czym tak na prawdę jest order flow, a brzmi ono: co powstrzymuję ruch ceny na danym walorze? Tym razem nie będę się bawił z Wami w kotka i myszkę i od razu przejdę do sedna, bowiem odpowiedzią na to pytanie jest: PŁYNNOŚĆ. Co to takiego?
Kilka przykładów
Wyobraźmy sobie, że cena porusza się w górę lub w dół pokonując poszczególne piętra budynku. Każde piętro reprezentuje inną wartość, natomiast skok równy jest jednej jednostce. Aby możliwy był ruch w którąkolwiek ze stron (w naszym budynku nie ma schodów) konieczne jest przebicie się przez sufit lub podłogę (rysunek 1). Płynność w tym przypadku reprezentowana jest przez grubość poszczególnych pięter. To jak łatwo jest przedostać się na piętro wyżej, lub piętro niżej w dużej mierze zależy właśnie od tego z jak solidnym sufitem/podłogą mamy do czynienia. Jeżeli dane piętro jest wystarczająco grube pozostaniemy na nim zdecydowanie dłużej, niż miałoby to miejsce w przypadku lichego i cienkiego piętra.
Jednak nie tylko grubość poszczególnych pięter odgrywa tutaj kluczową rolę. Załóżmy bowiem, że kupującym udało się przedostać na wyższe piętro, przebijając się przez wspomniany sufit (rysunek 2). Jaki mamy tego efekt? Zdecydowanie łatwiej jest teraz powrócić z powrotem na niższe piętro, bowiem to co było wcześniej sufitem, piętro wyżej stało się podłogą. Dlatego też, w takiej sytuacji znacznie mniej wymagające zadanie stoi przed sprzedającymi. Kupujący natomiast muszą się ponownie zmierzyć z sufitem. Istotne jest zatem, nie tylko to jak szybko udaje nam się przejść kolejne przeszkody, a również to, w jakim tempie potrafimy odbudować to, co udało nam się już pokonać, aby utrudnić tym samym zadanie osobom zmierzającym w przeciwnym kierunku. Im dłużej pozostajemy zatem na danym piętrze, tym trudniej będzie nam przedostać się na kolejne. Grubość poszczególnych sufitów i podług, powinna się zwiększać wraz z upływem czasu (rysunek 3).
Efekt pustego kanału
Rozważmy jeszcze skrajny przypadek, w którym sprzedającym udało się w krótkim odstępie czasu sprowadzić ceną w dół o kilka pięter (rysunek 4). W takim w wypadku nawet niewielkie zaangażowanie ze strony kupujących może spowodować powrót ceny na piętro, z którego zapoczątkowany został ruch sprzedających. Musimy być bowiem świadomi faktu, że każdy dynamiczny ruch (w górę lub w dół), pozostawia za sobą otwartą przestrzeń, która może być wykorzystana przez przeciwną stronę do sprowadzenia ceny z powrotem do punktu wyjścia. Jeżeli zatem, wzrostom lub spadkom nie towarzyszy odbudowywanie płynności na poszczególnych poziomach cenowych, możemy spodziewać się dynamicznej korekty takiego ruchu.
Wszystko to o czym napisałem powyżej, znajduje również zastosowanie na rynku kontraktów terminowych. Zrozumienie tego czym jest płynność, jest kluczem do poprawnego korzystania z arkusza zleceń. Z czego składają się zatem poszczególne piętra? Odpowiedź jest prosta: tworzą je zlecenia z limitem (lub też w naszym ojczystym języku, zlecenia oczekujące). Gdzie możemy znaleźć informacje na ich temat? Oczywiście, w arkuszu zleceń.
Czym jest price ladder?
Powyższa grafika prezentuje nam trzy przykłady arkusza zleceń, zwanego potocznie ladderem (każdy poziom tworzy niejako osobny szczebel, po których wspinają się/schodzą kupujący/sprzedający – stąd analogia do drabiny). Rzućmy w pierwszej kolejności okiem na przykład środkowy, na którym żółtym kwadratem zaznaczona została aktualna cena. Cenę na powyższej grafice odzwierciedla środkowa kolumna, dlaczego zatem zaznaczyłem dwa wiersze? W przypadku kontraktów terminowych musimy zawsze brać pod uwagę dwie wartości, tzw. inside bid oraz inside ask. Inside bid jest to wartość po jakiej zawierane zostają transakcje sprzedaży (innymi słowy, cena po jakiej możemy zająć pozycję krótką). Inside ask (offer) natomiast jest wartością po jakiej zawierane są transakcje kupna (inaczej, cena po jakiej zajmujemy longa).
W przypadku omawianego przykładu (środkowy ladder) inside bid znajduje się po lewej stronie (niebieska kolumna), natomiast inside ask znajduje się po stronie prawej (kolumna czerwona). To właśnie wspomniane bidy i aski odpowiadają za płynność na danym instrumencie. Czym się ta płynność objawia? Jak nie trudno wydedukować, wraz ze wzrostem ilości zleceń oczekujących (zarówno po stronie kupna, jak i sprzedaży), wzrasta również płynność danego waloru. Stąd też prosty wniosek, że płynnością możemy określić ilość kontraktów jakie inwestorzy gotowi są sprzedać (ask) lub kupić (bid), na poszczególnych poziomach cenowych.
Pokonywanie sufitów i podług za pomocą drabiny
Wróćmy do wspomnianych wcześniej sufitów i podług. W arkuszu zleceń reprezentowane są one przez bidy (podłoga) znajdujących się w niebieskiej kolumnie po lewej stronie ceny, oraz aski (sufit) – czerwona kolumna po stronie prawej. Zostały one zaznaczone żółtymi prostokątami na lewym ladderze. Bardzo istotnym jest tutaj fakt, że oczekujące zlecenia kupna (bidy) znajdują się tylko i wyłącznie poniżej inside bidu. Wszystkie oczekujące zlecenia sprzedaży (aski) znajdują się tylko i wyłącznie powyżej inside asku (prawy ladder na powyższym przykładzie). Innymi słowy, w arkuszu zleceń (a co za tym idzie, również na rynku) nie ma płynności po stronie bid powyżej aktualnej ceny, jak również nie ma płynności po stronie ask poniżej aktualnej ceny. Jest to dość logiczne, bowiem jeżeli ktoś złożyłby zlecenie kupna danego instrumentu po cenie wyżej niż aktualna, zostałoby ono automatycznie zrealizowane po aktualnej wartości inside ask. Każdy z nas przecież, w przypadku kupna, preferuje zapłacić jak najniższą cenę.
Warto jest w tym momencie zagłębić się jeszcze bardziej w przytoczoną wcześniej analogię z piętrami. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku opisywanych wówczas przykładów (rysunki 2 i 4), każdy ruch ceny w górę lub w dół, sprawia że płynność na przebytych poziomach jest stosunkowo niska. W ekstremalnych przypadkach, brak jest jakiejkolwiek płynności. Jest to niezwykle istotny czynnik z perspektywy wykorzystywania arkusza zleceń do handlu kontraktami. Swoje zastosowanie znajduje tutaj opisany wcześniej tzw. efekt pustej przestrzeni.
Klika słów podsumowania
Podsumowując wszystko to, co zostało do tej pory napisane. Arkusz zleceń (w dużym uproszczeniu) pozwala nam w prosty sposób określić płynność danego instrumentu. Płynnością nazywamy w tym przypadku zlecenia oczekujące (bid i ask) – im więcej kontraktów stoi na każdym poziomie, tym większa jest płynność danego instrumentu (cena porusza się płynniej, bez dużych skoków jej wartości). Zlecenia typu buy/sell market konsumują płynność na każdym z poziomów. W sytuacji gdy cała płynność na danym poziomie została wykupiona/wyprzedana, cena może poruszyć się analogicznie w górę lub dół. Poza szybkością napływania zleceń kupna/sprzedaży, istotne jest również tempo napływania na rynek zleceń oczekujących. Odpowiadają one za odnawianie płynności na pokonanych poziomach cenowych. Istotą korzystania z arkusza zleceń, jest właśnie odpowiednie czytanie zmian zachodzących na wspomnianych wyżej płaszczyznach.
Oczywiście, w dzisiejszych czasach (postępująca globalizacja, jak również rozwój programów HFT) wspominane wyżej zmiany zachodzą niesłychanie szybko. Z tego też względu niezwykle istotne jest zdobycie odpowiedniego doświadczenia, zanim zdecydujemy się wypłynąć na szerokie wody tradingu. To tyle tytułem wstępu do tego, czym jest i jak się wykorzystuje arkusz zleceń. W kolejnych wpisach, które pojawiać się będą na moim blogu, przedstawiał będę podstawowe strategie, jakie z powodzeniem możemy stosować na rynku z wykorzystaniem arkusza zleceń.
Powyższy tekst jest jednym z wpisów głównego cyklu artykułów pojawiających się na blogu. Jeżeli jesteś zainteresowany pozostałymi postami zapraszam na stronę: Jak zostać traderem.
4 thoughts on “Co w arkuszu piszczy?”